Znów kilka dni przeleciało mi przez palce nawet nie wiem kiedy. Wpis dotyczący ostatniej części wyzwania blogowego miał powstać w sobotę, a tym czasem zastał mnie wtorek :)
Mój typowy dzień ostatnio ciągle się zmienia. Wszystko za sprawą wakacji i tym, że co tydzień/dwa tygodnie zmienia się forma opieki dla dzieci. Aby nie robić zbyt dużo wyjątków i zależności opiszę mój dzień nie-wakacyjny.

6:30 - pobudka moja, dobudzanie dzieci, poranna toaleta, walka z ubieraniem uciekających po całym domu dziewczynek.
7:00 - 7:15 - udaje się nam wyjść z domu, zapakować do samochodu i ruszamy w tour-de-Szczecin. Najpierw żłobek i ekspresowe zostawienie młodszej córki. Potem przedszkole.
7:40 - 7:50 - pojawiam się w pracy, gdzie mogę przy śniadaniu i kawie odpocząć po porannej gonitwie.
15:00 - wychodzę z pracy i znów rundka po mieście: przedszkole, mąż, żłobek, dom.
ok. 16:00 - obiad
16:30 - 18:30 - zajęcia domowe, zabawa z dziećmi itp. itd.
18:30 - 19:30 - szeroko pojęte kładzenie dzieci spać.
19:30 - 22:00 - czas wolny dla rodziców :)
22:00 - padam zmęczona spać.

Jak widać mój dzień kręci się dość mocno wokół moich córek i cieszę się, że zasypiają na tyle wcześnie, że mam te 2 godziny wolnego wieczorem. Na samo dzierganie czasu nie mam wiele, dlatego wciąż próbuję skończyć chustę Echo Flower. Na szczęście to już border, więc widać koniec. Na szczęście, bo już chciałabym robić coś innego, włóczki i pomysły czekają...