Jak dzieje się chusta?
piątek, 21 października 2016Wymyśliłam sobie któregoś dnia, że pokażę na blogu jak wygląda proces tworzenia chusty na drutach. Akurat miałam w planach rozpocząć dzierganie z chusty z przecudnej wełny z Zagrody, więc przy okazji zrobiłam fotorelację. Kto zainteresowany?
Cały proces zaczyna się oczywiście od wyboru wzoru i włóczki - niekoniecznie w tej kolejności. Najczęściej najpierw wybieram lub wymyślam wzór, a następnie dobieram do niego włóczkę. W tym konkretnym przypadku było natomiast odwrotnie - włóczka zachwyciła mnie już w sklepie i czekała na właściwą dla siebie formę.
Ponieważ dotarł do mnie precelek, aby móc coś zrobić należało najpierw przewinąć go w motek. Można to oczywiście robić metodą znaną już naszym babciom, czyli włóczkę trzyma nam pomocnik, a my zwijamy ją w kłębek. Ja nabyłam jakiś czas temu profesjonalne, pamiętające głęboki PRL urządzenia (w gratisie dostałam maszynę dziewiarską, ale to nie ta historia :) ).
Narzędzia potrzebne do pracy: włóczka, druty, markery i licznik rzędów.
Etap pierwszy - przewinięcie włóczki. Dzięki zastosowaniu nawijarki i motowidła trwa to kilka minut.
W efekcie mamy taki oto kłębek gotowy do pracy:
Skoro wzór wybrany i włóczka gotowa pozostaje jedynie wziąć się do pracy.
Dzierganie to najbardziej czasochłonny element całego procesu. W zależności od grubości nitki i skomplikowania wzoru może on zająć nawet kilkadziesiąt godzin. Jednak dla mnie to jest ta najprzyjemniejsza część - dotyk miłej włóczki, relaksujące przerabianie oczka za oczkiem. Bardzo często robiąc na drutach oglądam filmy/seriale/podcasty dziewiarskie, przy prostszych wzorach czytam książkę.
Skończona chusta nie wygląda zbyt zachęcająco.
Potrzebuje jeszcze ostatniej fazy - blokowania. W tym celu namaczam chustę w letniej wodzie z płynem do prania wełny...
...i za pomocą długich drutów i szpilek nadaję jej ostateczny kształt.
"Magiczne" właściwości wełny i innych naturalnych włókien sprawiają, że po wyschnięciu chusta zapamiętuje nadany jej kształt. Końcowy produkt prezentuje się więc o wiele okazalej :)
Zrobienie na drutach elementu odzieży nie jest wcale proste - wymaga czasu, cierpliwości, uwagi. Jednak satysfakcja płynąca z możliwości ubrania własnoręcznie wydzierganego swetra, opatulenia się milutką wełnianą chustą, czy noszenia grubiutkiej czapki chroniącej przed największymi mrozami jest na prawdę duża :)
A co Wy najbardziej lubicie dziergać lub jakie dziergane elementy garderoby darzycie największą sympatią?
7 komentarze
Najbardziej lubię początek i koniec pracy :-) Jak już mam wybrany wzór i wełnę :-) i jak blokuję.
OdpowiedzUsuńA twoja chusta jest cudowna! Przepiękna niteczka i śliczny wzór.
Pozdrawiam serdecznie.
Ja lubię początek i tak do połowy - potem już nie mogę się doczekać, aż zacznę coś nowego. Blokowania jednak nie lubię. A już robienie zdjęć gotowych udziergów - to dopiero koszmar ;)
UsuńAle ładne! Podziwiam za talent i cierpliwość.
OdpowiedzUsuńJa bym oszalała przy liczeniu rzędów, oczek....
Ach i dziergasz widzę wszędzie, super :)
Dziękuję :) Dzierganie to jest nałóg - jak już się w niego wpadnie, to każda sytuacja gdzie ma się wolne ręce wymaga trzymania drutów. Jak nie mam ich ze sobą to frustruje mnie marnotrawstwo czasu :D
UsuńPiękna chusta. Rzeczywiście, to przyjemność, otulić się swoimi dziełami.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńNajbardziej lubię dziergać akcesoria - chusty, czapki czy mitenki. Jednak ostatnio coraz częściej goszczę na drutach swetry i powoli się do nich przekonuję, bo można ich używać cały rok, a nie tylko zimą :)
OdpowiedzUsuń